środa, 2 lutego 2011

Tort z misiem

Pierwszy tort mojego młodszego syna.
Na bardziej poważne, chłopięce będzie jeszcze czas. Nie musiałam się martwić, czy uda mi się ulepić tyranozaura, Boba Budowniczego czy super szybką wyścigówkę. Mam czas do urodzin starszego, w październiku ;)

Ten miś wygląda jakby ktoś go godzinami przytulał - wyświechtany, wynoszony, wymazany lepkimi rączkami dziecka. Taki oldskulowy. Od razu zwrócił uwagę Franka. A ponieważ nie miał możliwości złapać go rączką, próbował dosięgnąć misia widelcem!

A jak jest miś, to musi też być ten cytat:
"To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo!"




1 komentarz:

  1. ale misia zrobiłaś sama?
    Bardzo ładny tort - taki... do przytulenia:)

    OdpowiedzUsuń