piątek, 28 lutego 2014

Zaczarować świat

Zima, ale już wiosna.
Karnawał, a na drzewach bazie.
Świat wygląda jak zaczarowany.
Jakby ktoś, kto ma zaczarowaną różdżkę, postanowił zażartować z przyrody i z nas.

Gdybym miała taką, nie wróciłabym zimy. Za bardzo tęsknię za ciepłem i słońcem.  

Piernikowa różdżka nie zmieni świata, ale na pewno wywoła uśmiech na twarzy. 
Nie tylko dziecka :)



piątek, 14 lutego 2014

Fabryka Piernika na facebooku

Stało się. Fabryka Piernika doczekała się swojej strony fejsbukowej. 
Mam nadzieję, że obie formy komunikacji - blog i facebook - będą się nawzajem uzupełniały i tworzyły spójną całość. 
Zapraszam do polubienia strony, oglądania inspiracji i dzielenia się opiniami.

https://www.facebook.com/piernika.fabryka

środa, 12 lutego 2014

Słodki tort z lizakiem

To już ostatni Franciszkowy tort. Zrobiłam go jako deser po obiedzie, na który zostali zaproszeni dziadkowie i wujkowie. 
Czerwona rakieta, czerwony traktor, a teraz czerwony lizak. Tak jak poprzednie, 
ten także był bezmleczny.
Przygotowanie ostatniego tortu z lizakiem zajęło mi najmniej czasu. 
Efekt oceńcie sami. 
  
Swoją drogą, też chciałabym tak obchodzić urodziny - aż trzykrotnie ;)






wtorek, 11 lutego 2014

Czerwony traktor

Drugi tort urodzinowy Franka zrobiony był na imprezę z udziałem dzieci.
Szalone zabawy, bitwy i gonitwy, wspólne robienie masek zwierząt, bransoletek 
i breloków - dzieci były niezmordowane.
W ramach odpoczynku była przerwa na tort, wspólne odrywanie dekoracji 
i ich natychmiastowa konsumpcja.

Tort przełożony był bezmleczną masą budyniową z brzoskwiniami i masą czekoladowo-orzechową. 
Reszta jedzenia także nie zawierała mleka. Były babeczki bananowe z czekoladą, ciastka owsiane i kokosanki, krówki i czekoladki. 
Jubilat bez obaw mógł pałaszować wszystko, co było na stole. 

W końcu raz w życiu ma się 4. urodziny!





środa, 5 lutego 2014

Rakieta

Tort, który Franek zabrał dziś do przedszkola z okazji swoich 4. urodzin.
Miał być ładny, łatwy i szybki do zrobienia, bo właściwe imprezy zaplanowane zostały na najbliższy weekend. Jedyny warunek do spełnienia: tort miał być 
bez mleka.

Trudności zaczęły się piętrzyć już od początku. 
 Nowa masa na bazie kaszy jaglanej może była pożywna i w miarę smaczna, 
ale nie nadawała się do przełożenia tortu. Jedliście kiedyś tort "w miarę smaczny"?
Masę cukrową musiałam robić dwukrotnie, bo pierwsza się rwała w rękach. 
Przy okazji zaliczyłam sklep wieczorową porą (po raz drugi), bo glukoza 
się skończyła.
A na koniec okazało się, że koncepcja tortu się zmieniła, bo dekoracja 
nie wytrzymała grawitacji ;)
Nie wspominam tutaj o notorycznych wypadkach typu upuszczenie łopatki 
po kremie i ochlapanie nim części kuchni.
Na szczęście po północy zaczął się nowy dzień i już przed drugą tort był gotowy.

A ja mam nauczkę, że w kuchni też jest potrzebna pokora!